Zapraszam na ciąg dalszy :)
~ ~* * *~ ~
Wstała bardzo wcześnie, już o 7.00 była na nogach. Zdziwiła się, że wstała o tak wczesnej porze, ale jej łóżko było tak wygodne, że wyspała się jak nigdy. Wzięła kąpiel, umyła włosy i nałożyła swoją ulubioną odżywkę. Wyszła z wanny, wytarła swoje ciało i ruszyła w stronę szafy. Założyła na siebie jasne jeansy i miętowy sweterek, bo miętowy i morski były jej ulubionymi kolorami. Na nogi wsunęła białe trampki. Rzuciła zaklęcie suszące na włosy, nałożyła lekki podkład i pomalowała rzęsy. Przejrzała się w lustrze i uznała, że wygląda dobrze. Wyszła z dormitorium i ruszyła w stronę Wielkiej Sali na śniadanie.
~ ~* * *~ ~
Przebudził się i rozejrzał dookoła. Wszędzie leżały rozrzucone ubrania i butelki po ognistej. Spojrzał na łóżko gdzie leżał Blaise i wybuchnął śmiechem. Diabeł spał tylko w różowych bokserkach i przytulał się do butelki. Draco wstał, ogarnął trochę cały bajzel i wszedł do łazienki.
Nalał do wanny wody, wszedł do niej i zaczął rozmyślać. Myślał o wszystkim: o szkole, życiu i o dziewczynie, która siedziała mu w głowie, a on sam nie wiedział dlaczego. Podświadomie zazdrościł Blaise'owi tego, że każdego wieczoru będzie mógł przebywać w jej towarzystwie. Nagle zrobiło mu się zimno. Siedział w wannie bardzo długo, a woda była już lodowata. Wyszedł z wanny, ubrał się, ułożył włosy i po raz kolejny rozejrzał się po pokoju. Theo i Blaise jeszcze spali. W sumie nic dziwnego, bo była dopiero 8.00, a oni wczoraj nieźle zabalowali. Przejrzał się jeszcze raz w lustrze i wyszedł na śniadanie.
~ ~* * *~ ~
Doszedł do Wielkiej Sali, która świeciła pustkami. Usiadł przy stole Slytherinu, nalał sobie kawy i zabrał się za jedzenie jajecznicy. Nagle do sali weszła brązowooka Gryfonka. Od razu zwrócił na nią uwagę. Widział, że spojrzała na niego, ale szybko odwróciła głowę w innym kierunku. Przyglądał jej się jeszcze chwilę, gdy do sali weszli Theo i Blaise.
~ ~* * *~ ~
Korytarze Hogwartu były jeszcze puste, ze względu na wczesną porę. Weszła do Wielkiej Sali, w której było tylko parę osób, w tym Draco. Spojrzała na niego, ale szybko odwróciła się i usiadła przy stole Gryfindoru. Zaczęła zajadać tosty z dżemem, a po chwili do sali weszli Theodore i Blaise. Z Blaise'em od wczorajszej rozmowy ich relacje się polepszyły, natomiast Theodore'a nienawidziła niemal tak jak Dracona.
- Witaj Hermiono. - powiedział z uśmiechem Blaise.
-Cześ Blaise- odwzajemniła uśmiech.
-Hermiono...- cicho powiedział Theo.
-Tak?
-Mogli byśmy chwilę porozmawiać?
-No dobrze - odpowiedziała po chwili zwątpienia. - O co chodzi?
-Chciałbym Cię bardzo, bardzo przeprosić. Niech wszystkie nie miłe wspomnienia związane ze mną pójdą w zapomnienie, o ile jest to możliwe - powiedział ze skruszoną miną.
-Theodorze, czy dobrze słyszałam? -spytała zszokowana brązowowłosa.
-Tak.
-Po pierwsze tego nie da się zapomnieć, doprowadzaliście mnie do łez przez tyle lat. Wiem też, że cała wojna Cię trochę zmieniła, a więc wybaczam Ci- powiedziała niepewnie Hermiona.
-Dziękuje Ci, bardzo dziękuję - uściskał mocno dziewczynę i dał jej całusa w policzek.
Hermiona była lekko zdziwiona całą sytuacją. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła wybaczając. Uznała, że musi to zrobić by zakończyć wojnę. Do sali weszli Ginny, Harry i Ron, usiedli obok Hermiony i zaczęli rozmawiać.
-Miona, co ty tak wcześnie na nogach? - spytała zaspana jeszcze Ginny.
-Tak wyszło, nie mogłam spać - odpowiedziała spoglądając w stronę Theo i Blaise'a.
-Na co tak patrzysz? - zapytał poirytowany Ron.
-Na nic, pogodziłam się dziś z Blaise'em i Theo.
-Co zrobiłaś?! Tak po prostu im wybaczyłaś?! - wykrzyknęli Harry i Ron.
-Wybaczyłam im, zasłużyli na drugą szansę i uznałam, że to czas, aby zakopać topór wojenny.
-Dobrze zrobiłaś - powiedziała Ginny i zaczęła wcinać jajecznicę.
~ ~* * *~ ~
...Do sali wszedł Blaise i Theo. Diabeł przywitał się z Hermioną, co zdziwiło Draco, ale to co zobaczył później go zamurowało. Theo podszedł do brązowookiej, przeprosił ją, a gdy mu wybaczyła przytulił,,dał soczystego buziaka w policzek i podszedł do Dracona.
-Hej Smoku - powiedział uradowany Theo.
-Co to miało być? - w odpowiedzi zapytał oschłym tonem.
-Przeprosiłem ją, nie chce żyć w kłótni. Zaczynam od zera.
-Ja zrobiłem to wczoraj, nie chce żeby widywała mnie codziennie i patrzyła na mnie wzrokiem, który może zabić - Blaise zaśmiał się lekko na swój nikogo nie bawiący żart.
-Cholera jasna! Jak to wszystko się zmienia... Zmienia na lepsze, a ja... Ja nie potrafię się zmienić. Nie wiem nawet czy do końca chcę.
Draco spojrzał na Diabła i zdenerwowany szybkim krokiem wyszedł z Wielkiej Sali.
~ ~* * *~ ~
Dochodziła godzina 10.00 w sali było już pełno uczniów, wszyscy rozmawiali i zajadali pyszności przygotowane przez skrzaty. Dyrektor McGonagall rozdała właśnie plany lekcji. Hermiona spojrzała na swój dzisiejszy rozkład zajęć:
1.Numerologia
2.Zielarstwo
3.Transmutacja
4.Eliksiry
5.Eliksiry
6.Obrona przed czarną magią
Odpowiadał jej taki plan. Przejrzała jeszcze plan na inne dni, gdy nagle usłyszała jak ktoś wybiega z sali. Spojrzała i nie mogła uwierzyć. Z sali wybiegał Draco Malfoy. Wydawało jej się, że płacze, ale to nie mogła być prawda, on taki nie jest. Draco był zawsze pewny siebie, chamski i arogancki. I znowu, znowu myślała o tym chłopaku. Cholera, tylko czemu? Przecież go nienawidziła, był jej wrogiem, a jednak coś pchało ją do niego. Nie! Nie chciała, nie mogła o nim myśleć.
-Hallo, Hallo Miona! - krzyknęła Ginny.
-Co? - otrząsnęła się jak z transu Hermiona.
-Idziemy - zaśmiała się Gin.
-Dobrze, chodźmy - uśmiechnęła się szatynka.
Wyszli i ruszyli w stronę sali numerologi.
~ ~* * *~ ~
Wybiegł z sali, klnąc na siebie i pobiegł na Błonia. Usiadł na ławce pod wierzbą. Był zły, nie powinien się tak zachować, ale trochę go to przerosło, po wojnie było mu ciężko, nie umiał być już tym Malfoy'em, który był pewny siebie, olewał wszystkich, poniżał przy każdej okazji. Pomimo ostatnich słabości, dla dobra wszystkich musi taki być.
~ ~* * *~ ~
Szła po schodach, zauważyła przez okno, że siedzi na błoniach. Postanowiła wbrew rozumowi, który ją powstrzymywał pójść do niego, sprawdzić czy wszystko dobrze. Do lekcji zostało jeszcze 15 minut, więc na pewno zdąży. Wybiegła ze szkoły i szybko pobiegła na Błonia.
Siedział sam na ławce i patrzył w niebo. Podeszła do niego, nie wiedziała czemu i po co to zrobiła, ale podeszła.
-Draco? Wszystko w porządku? -zapytała cichym głosikiem.
-Szlama Granger, co ty tu robisz? - spytał lekko zszokowany.
-Nic dupku ! Przyszłam zapytać czy wszystko okey, ale pieprzony arystokrata nigdy nie może po prostu porozmawiać.
-Haha myślałaś że ja będę rozmawiał z tobą? Ze szlamą?
-Wiedziałam, że ktoś taki jak ty nie będzie umiał się zmienić, nie będzie nawet próbował. Wtedy w pociągu przez chwilę myślałam, że naprawdę żałujesz, ale ty jesteś taki jak twój ojciec, Śmierciożerca bez serca, z chorymi ambicjami i taki już zostaniesz.
Te słowa, to, że porównała go do jego ojca, zniszczyły cały jego plan na nie zmienianie siebie. Jest idiotą. Naprawdę myślał, że zostając sobą zrobi wszystkim przysługę, że właśnie to jest najlepszym wyjściem.
- Nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz.
- Nie rozumiem? Czego? Tego, że twoje życie polega na poniżaniu innych, pokazywaniu jaki to jesteś najlepszy?! Wiesz Malfoy, zostaniesz sam i może kiedyś zrozumiesz, że popełniłeś błąd - powiedziała patrząc mu prosto w oczy i zaczęła podążać w stronę Hogwartu.
-PRZEPRASZAM! Przepraszam, że jestem egoistą, że moje życie od urodzenia było skazane na samotność, zło, że nigdy w życiu nie zaznałem miłości, że oddałbym wszystko za jedną osobę, która mnie zrozumie i pomoże wydostać mi się z tego pieprzonego bagna, w którym się znalazłem, ale to nigdy nie nastąpi, bo jestem Malfoy'em, któremu nikt nie pomoże i który zawsze będzie porównywany do swojego ojca, rozumiesz Granger?
Hermiona słysząc te słowa nie wiedziała co ma powiedzieć. On naprawdę dużo przeżył i potrzebuje pomocy, a ona zamiast mu pomóc powiedziała mu tyle złych słów. Jednak nie będzie miła tylko dlatego, że się jej zwierzył, nadal mu nie ufa, nadal jej nie przeprosił i nadal jest jej wrogiem.
-Gdybyś tylko chciał się zmienić, to ktoś by ci pomógł. Ty jednak nie rozumiesz znaczenia słów takich jak przyjaźń, wzajemna pomoc, zaufanie. Użalasz się nad sobą, ale nie zrobisz nawet jednego kroku, żeby coś zmienić. Pięć minut temu nazwałeś mnie szlamą, jak to się ma do twoich przed chwilą wypowiedzianych słów?
- Nie wiesz jak bardzo... - spojrzał jej prosto w oczy. - Żałuję każdego takiego słowa. Ja wiem, że to co teraz mówię nic nie zmieni, ale przepraszam. Nie wybaczysz mi, wiem to, ale musisz wiedzieć.
Popatrzyła na niego, ale nie miała zamiaru nic mówić. Tego było za dużo, nic nie miało sensu i zanim tego nie przemyśli, nie będzie z nim rozmawiać. Odwróciła się i pobiegła do szkoły, zostawiając go samego. On jednak poszedł tuż za nią. Doszła pod klasę i w tym momencie przywitała ich profesor Vector i zaprosiła do środka. Ona usiadła na swoim stałym miejscu, a obok niej usiadł Harry. Jako, że była to jedna z jej ulubionych lekcji minęła jej bardzo szybko.
~* * *~
Miał dziwne odczucia po rozmowie z brązowooką, ale w sumie zaufał jej na tyle, że powiedział jej coś czego nikt nie wiedział. Cieszył się, że ją przeprosił. Wszedł do klasy i usiadł w ostatniej ławce. Obok niego usiadł Blaise, który od razu zapytał co się stało pół godziny temu.
- Smoku co się stało w czasie śniadania?
- Nic.
- Gdzie byłeś?
-Na błoniach. Przyszła do mnie Granger, kłóciliśmy się... Przeprosiłem ją - dopowiedział trochę ciszej.
-Draco! To świetnie, ale czemu jesteś taki ponury?
-Nic nie powiedziała, ale nie chcę już o tym gadać.
- Stary będzie dobrze, tylko daj jej czas.
Lekcje się skończyły, minęły bardzo szybko. Dwaj Ślizgoni wrócili do dormitorium. Draco nalał sobie ognistej i usiadł do odrabiania lekcji. Blaise również wziął butelkę i usiadł obok niego. Blaise miał nadzieje, że jego przyjacielowi ułoży się jakoś, że dogada się z Mioną. Chciał też mu coś wyznać, ale uznał, że jeszcze z tym poczeka.
~* * *~
Zmierzała korytarzem w kierunku swojego dormitorium. Była już po wszystkich lekcjach, a do patrolu zostały jej 4 godziny. Weszła do pokoju i od razu położyła się na łóżko by trochę odpocząć. Rozmyślała o porannej rozmowie z Malfoy'em. Zwierzył się jej, a ona kolejny raz uwierzyła w jego słowa, wiedziała, że nie miał łatwo w dzieciństwie ze swoim ojcem, ale już od dawna mógł próbować coś z tym zrobić. Doceniała to, że ją przeprosił, choć nie miała pewności czy na pewno szczerze.W sumie chciała mu pomóc, pokazać, że jeszcze ma szansę się zmienić, myślała o tym czy jest w stanie mu wybaczyć. Nigdy nie była zawistna i w każdym próbowała znaleźć choć odrobinkę dobra.W nim szukała jej już od pierwszej klasy i chodź czuła, że ją ma on maskował to jak najmocniej mógł. Dziś pokazał jej, że jego serce nie jest do końca zimne. Uznała, że z nim porozmawia, wybaczy mu ale, na jej warunkach i oczywiście nie obdarzy go zaufaniem. Na nie będzie musiał zapracować, a może kiedyś ich relacje będą zupełnie inne. Spojrzała na zegarek i natychmiast poderwała się z łóżka. Do patrolu została 1godzina, a miała jeszcze zjeść kolację. Przebrała się w leginsy, luźną bluzę i pobiegła do Wielkiej Sali.
~* * *~
W Wielkiej Sali trwała właśnie kolacja, śmiech rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu. Draco i Blaise siedzieli i zajadali smakołyki. Nagle do sali weszła Hermiona, a wzrok Malfoy'a od razu podążył w kierunku ślicznej Gryfonki. Spoglądał na nią i zdziwił się gdy zamiast dołączyć do przyjaciół szła w ich kierunku. Spanikował lekko, ale nie mógł tego po sobie pokazać. Gryfonka podeszła do nich i zaczęła rozmowę.
- Hej Blaise, Theo - uśmiechnęła się patrząc na miny ptzystojnych Ślizgonów.
-Hej Mionka, za pół godziny mamy patrol, pamiętasz? - Diabeł puścił jej oczko.
-Tak, tak - uśmiechnął się do niego.
-Co cię do nas sprowadza Mionka? - zapytał Theo.
-Chciałam porozmawiać z Draco - wraz z wypowiedzianym imieniem wszystkie oczy w sali powędrowały właśnie na nich. Nikt nie spodziewał się, że po pierwsze - Hermiona powie do niego Draco, a nie Malfoy, po drugie - że tak po prostu będzie chciała z nim rozmawiać.
-Jak sobie życzysz - powiedział Draco ze swoim ślizgońskim uśmieszkiem.
-Możemy wyjść? Chcę pogadać w cztery oczy - powiedziała nie pewnie Gryfonka i ruszyła do wyjścia z sali, a Draco zaraz za nią.
Hermiona zaprowadziła Draco na wierzę Astronomiczą. Stanęli patrząc w gwiazdy.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał przerywając niezręczną ciszę.
-Chciałam ci powiedzieć, że wybaczam... - u chłopaka pojawił się szeroki uśmiech - ale nie całkowicie, po prostu chcę ci pomóc, bo w jakimś stopniu uważam, że na to zasługujesz. Nie myśl jednak, że teraz wszystko się zmieniło, nadal ci nie ufam i na to zaufanie będziesz musiał zapracować. Musisz mi też obiecać, że będziesz się starał zmienić. a zaczniesz od dogadania się z moimi przyjaciółmi.
Spojrzał na nią oczami pełnymi szczęścia, ale i obaw.
- Dziękuję, ale co jeśli ja nie potrafię się zmienić? Jeśli potrafię tylko ranić? - spuścił wzrok.
- Ja wierzę, że potrafisz.
Spojrzała na niego i uznała, że to była dobra decyzja, patrząc w jego oczy nie widziała dawnego, zimnego spojrzenia, które nie pokazywało nic. Widziała oczy - szczęśliwe i szczere.
Stali tak na tle rozgwieżdżonego nieba, a on zaczął się do niej zbliżać, odległość między nimi malała błyskawicznie ...
I tak oto zakończył się rozdział 3, który moim zdaniem wyszedł mi całkiem okej. Zdaję sobie sprawę, że mogą się posypać komentarze, że za szybko się pogodzili, że to przecież nie możliwe, że po tylu latach nienawiści ona mu wybaczyła. Jednak mam nadzieje, że gdy opowiadanie dobiegnie końca, przyznacie mi, że taki tok wydarzeń na początku musiał się pojawić. Jeszcze raz dziękuję za szczere komentarze, a osoby które zaglądają, czytają, a nie zostawiają po sobie śladu bardzo proszę o nawet jeden malutki komentarz, bo wszystkie mnie bardzo uszczęśliwiają.
~Mionka~
-Miona, co ty tak wcześnie na nogach? - spytała zaspana jeszcze Ginny.
-Tak wyszło, nie mogłam spać - odpowiedziała spoglądając w stronę Theo i Blaise'a.
-Na co tak patrzysz? - zapytał poirytowany Ron.
-Na nic, pogodziłam się dziś z Blaise'em i Theo.
-Co zrobiłaś?! Tak po prostu im wybaczyłaś?! - wykrzyknęli Harry i Ron.
-Wybaczyłam im, zasłużyli na drugą szansę i uznałam, że to czas, aby zakopać topór wojenny.
-Dobrze zrobiłaś - powiedziała Ginny i zaczęła wcinać jajecznicę.
~ ~* * *~ ~
...Do sali wszedł Blaise i Theo. Diabeł przywitał się z Hermioną, co zdziwiło Draco, ale to co zobaczył później go zamurowało. Theo podszedł do brązowookiej, przeprosił ją, a gdy mu wybaczyła przytulił,,dał soczystego buziaka w policzek i podszedł do Dracona.
-Hej Smoku - powiedział uradowany Theo.
-Co to miało być? - w odpowiedzi zapytał oschłym tonem.
-Przeprosiłem ją, nie chce żyć w kłótni. Zaczynam od zera.
-Ja zrobiłem to wczoraj, nie chce żeby widywała mnie codziennie i patrzyła na mnie wzrokiem, który może zabić - Blaise zaśmiał się lekko na swój nikogo nie bawiący żart.
-Cholera jasna! Jak to wszystko się zmienia... Zmienia na lepsze, a ja... Ja nie potrafię się zmienić. Nie wiem nawet czy do końca chcę.
Draco spojrzał na Diabła i zdenerwowany szybkim krokiem wyszedł z Wielkiej Sali.
~ ~* * *~ ~
Dochodziła godzina 10.00 w sali było już pełno uczniów, wszyscy rozmawiali i zajadali pyszności przygotowane przez skrzaty. Dyrektor McGonagall rozdała właśnie plany lekcji. Hermiona spojrzała na swój dzisiejszy rozkład zajęć:
1.Numerologia
2.Zielarstwo
3.Transmutacja
4.Eliksiry
5.Eliksiry
6.Obrona przed czarną magią
Odpowiadał jej taki plan. Przejrzała jeszcze plan na inne dni, gdy nagle usłyszała jak ktoś wybiega z sali. Spojrzała i nie mogła uwierzyć. Z sali wybiegał Draco Malfoy. Wydawało jej się, że płacze, ale to nie mogła być prawda, on taki nie jest. Draco był zawsze pewny siebie, chamski i arogancki. I znowu, znowu myślała o tym chłopaku. Cholera, tylko czemu? Przecież go nienawidziła, był jej wrogiem, a jednak coś pchało ją do niego. Nie! Nie chciała, nie mogła o nim myśleć.
-Hallo, Hallo Miona! - krzyknęła Ginny.
-Co? - otrząsnęła się jak z transu Hermiona.
-Idziemy - zaśmiała się Gin.
-Dobrze, chodźmy - uśmiechnęła się szatynka.
Wyszli i ruszyli w stronę sali numerologi.
~ ~* * *~ ~
Wybiegł z sali, klnąc na siebie i pobiegł na Błonia. Usiadł na ławce pod wierzbą. Był zły, nie powinien się tak zachować, ale trochę go to przerosło, po wojnie było mu ciężko, nie umiał być już tym Malfoy'em, który był pewny siebie, olewał wszystkich, poniżał przy każdej okazji. Pomimo ostatnich słabości, dla dobra wszystkich musi taki być.
~ ~* * *~ ~
Szła po schodach, zauważyła przez okno, że siedzi na błoniach. Postanowiła wbrew rozumowi, który ją powstrzymywał pójść do niego, sprawdzić czy wszystko dobrze. Do lekcji zostało jeszcze 15 minut, więc na pewno zdąży. Wybiegła ze szkoły i szybko pobiegła na Błonia.
Siedział sam na ławce i patrzył w niebo. Podeszła do niego, nie wiedziała czemu i po co to zrobiła, ale podeszła.
-Draco? Wszystko w porządku? -zapytała cichym głosikiem.
-Szlama Granger, co ty tu robisz? - spytał lekko zszokowany.
-Nic dupku ! Przyszłam zapytać czy wszystko okey, ale pieprzony arystokrata nigdy nie może po prostu porozmawiać.
-Haha myślałaś że ja będę rozmawiał z tobą? Ze szlamą?
-Wiedziałam, że ktoś taki jak ty nie będzie umiał się zmienić, nie będzie nawet próbował. Wtedy w pociągu przez chwilę myślałam, że naprawdę żałujesz, ale ty jesteś taki jak twój ojciec, Śmierciożerca bez serca, z chorymi ambicjami i taki już zostaniesz.
Te słowa, to, że porównała go do jego ojca, zniszczyły cały jego plan na nie zmienianie siebie. Jest idiotą. Naprawdę myślał, że zostając sobą zrobi wszystkim przysługę, że właśnie to jest najlepszym wyjściem.
- Nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz.
- Nie rozumiem? Czego? Tego, że twoje życie polega na poniżaniu innych, pokazywaniu jaki to jesteś najlepszy?! Wiesz Malfoy, zostaniesz sam i może kiedyś zrozumiesz, że popełniłeś błąd - powiedziała patrząc mu prosto w oczy i zaczęła podążać w stronę Hogwartu.
-PRZEPRASZAM! Przepraszam, że jestem egoistą, że moje życie od urodzenia było skazane na samotność, zło, że nigdy w życiu nie zaznałem miłości, że oddałbym wszystko za jedną osobę, która mnie zrozumie i pomoże wydostać mi się z tego pieprzonego bagna, w którym się znalazłem, ale to nigdy nie nastąpi, bo jestem Malfoy'em, któremu nikt nie pomoże i który zawsze będzie porównywany do swojego ojca, rozumiesz Granger?
Hermiona słysząc te słowa nie wiedziała co ma powiedzieć. On naprawdę dużo przeżył i potrzebuje pomocy, a ona zamiast mu pomóc powiedziała mu tyle złych słów. Jednak nie będzie miła tylko dlatego, że się jej zwierzył, nadal mu nie ufa, nadal jej nie przeprosił i nadal jest jej wrogiem.
-Gdybyś tylko chciał się zmienić, to ktoś by ci pomógł. Ty jednak nie rozumiesz znaczenia słów takich jak przyjaźń, wzajemna pomoc, zaufanie. Użalasz się nad sobą, ale nie zrobisz nawet jednego kroku, żeby coś zmienić. Pięć minut temu nazwałeś mnie szlamą, jak to się ma do twoich przed chwilą wypowiedzianych słów?
- Nie wiesz jak bardzo... - spojrzał jej prosto w oczy. - Żałuję każdego takiego słowa. Ja wiem, że to co teraz mówię nic nie zmieni, ale przepraszam. Nie wybaczysz mi, wiem to, ale musisz wiedzieć.
Popatrzyła na niego, ale nie miała zamiaru nic mówić. Tego było za dużo, nic nie miało sensu i zanim tego nie przemyśli, nie będzie z nim rozmawiać. Odwróciła się i pobiegła do szkoły, zostawiając go samego. On jednak poszedł tuż za nią. Doszła pod klasę i w tym momencie przywitała ich profesor Vector i zaprosiła do środka. Ona usiadła na swoim stałym miejscu, a obok niej usiadł Harry. Jako, że była to jedna z jej ulubionych lekcji minęła jej bardzo szybko.
~* * *~
Miał dziwne odczucia po rozmowie z brązowooką, ale w sumie zaufał jej na tyle, że powiedział jej coś czego nikt nie wiedział. Cieszył się, że ją przeprosił. Wszedł do klasy i usiadł w ostatniej ławce. Obok niego usiadł Blaise, który od razu zapytał co się stało pół godziny temu.
- Smoku co się stało w czasie śniadania?
- Nic.
- Gdzie byłeś?
-Na błoniach. Przyszła do mnie Granger, kłóciliśmy się... Przeprosiłem ją - dopowiedział trochę ciszej.
-Draco! To świetnie, ale czemu jesteś taki ponury?
-Nic nie powiedziała, ale nie chcę już o tym gadać.
- Stary będzie dobrze, tylko daj jej czas.
Lekcje się skończyły, minęły bardzo szybko. Dwaj Ślizgoni wrócili do dormitorium. Draco nalał sobie ognistej i usiadł do odrabiania lekcji. Blaise również wziął butelkę i usiadł obok niego. Blaise miał nadzieje, że jego przyjacielowi ułoży się jakoś, że dogada się z Mioną. Chciał też mu coś wyznać, ale uznał, że jeszcze z tym poczeka.
~* * *~
Zmierzała korytarzem w kierunku swojego dormitorium. Była już po wszystkich lekcjach, a do patrolu zostały jej 4 godziny. Weszła do pokoju i od razu położyła się na łóżko by trochę odpocząć. Rozmyślała o porannej rozmowie z Malfoy'em. Zwierzył się jej, a ona kolejny raz uwierzyła w jego słowa, wiedziała, że nie miał łatwo w dzieciństwie ze swoim ojcem, ale już od dawna mógł próbować coś z tym zrobić. Doceniała to, że ją przeprosił, choć nie miała pewności czy na pewno szczerze.W sumie chciała mu pomóc, pokazać, że jeszcze ma szansę się zmienić, myślała o tym czy jest w stanie mu wybaczyć. Nigdy nie była zawistna i w każdym próbowała znaleźć choć odrobinkę dobra.W nim szukała jej już od pierwszej klasy i chodź czuła, że ją ma on maskował to jak najmocniej mógł. Dziś pokazał jej, że jego serce nie jest do końca zimne. Uznała, że z nim porozmawia, wybaczy mu ale, na jej warunkach i oczywiście nie obdarzy go zaufaniem. Na nie będzie musiał zapracować, a może kiedyś ich relacje będą zupełnie inne. Spojrzała na zegarek i natychmiast poderwała się z łóżka. Do patrolu została 1godzina, a miała jeszcze zjeść kolację. Przebrała się w leginsy, luźną bluzę i pobiegła do Wielkiej Sali.
~* * *~
W Wielkiej Sali trwała właśnie kolacja, śmiech rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu. Draco i Blaise siedzieli i zajadali smakołyki. Nagle do sali weszła Hermiona, a wzrok Malfoy'a od razu podążył w kierunku ślicznej Gryfonki. Spoglądał na nią i zdziwił się gdy zamiast dołączyć do przyjaciół szła w ich kierunku. Spanikował lekko, ale nie mógł tego po sobie pokazać. Gryfonka podeszła do nich i zaczęła rozmowę.
- Hej Blaise, Theo - uśmiechnęła się patrząc na miny ptzystojnych Ślizgonów.
-Hej Mionka, za pół godziny mamy patrol, pamiętasz? - Diabeł puścił jej oczko.
-Tak, tak - uśmiechnął się do niego.
-Co cię do nas sprowadza Mionka? - zapytał Theo.
-Chciałam porozmawiać z Draco - wraz z wypowiedzianym imieniem wszystkie oczy w sali powędrowały właśnie na nich. Nikt nie spodziewał się, że po pierwsze - Hermiona powie do niego Draco, a nie Malfoy, po drugie - że tak po prostu będzie chciała z nim rozmawiać.
-Jak sobie życzysz - powiedział Draco ze swoim ślizgońskim uśmieszkiem.
-Możemy wyjść? Chcę pogadać w cztery oczy - powiedziała nie pewnie Gryfonka i ruszyła do wyjścia z sali, a Draco zaraz za nią.
Hermiona zaprowadziła Draco na wierzę Astronomiczą. Stanęli patrząc w gwiazdy.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał przerywając niezręczną ciszę.
-Chciałam ci powiedzieć, że wybaczam... - u chłopaka pojawił się szeroki uśmiech - ale nie całkowicie, po prostu chcę ci pomóc, bo w jakimś stopniu uważam, że na to zasługujesz. Nie myśl jednak, że teraz wszystko się zmieniło, nadal ci nie ufam i na to zaufanie będziesz musiał zapracować. Musisz mi też obiecać, że będziesz się starał zmienić. a zaczniesz od dogadania się z moimi przyjaciółmi.
Spojrzał na nią oczami pełnymi szczęścia, ale i obaw.
- Dziękuję, ale co jeśli ja nie potrafię się zmienić? Jeśli potrafię tylko ranić? - spuścił wzrok.
- Ja wierzę, że potrafisz.
Spojrzała na niego i uznała, że to była dobra decyzja, patrząc w jego oczy nie widziała dawnego, zimnego spojrzenia, które nie pokazywało nic. Widziała oczy - szczęśliwe i szczere.
Stali tak na tle rozgwieżdżonego nieba, a on zaczął się do niej zbliżać, odległość między nimi malała błyskawicznie ...
I tak oto zakończył się rozdział 3, który moim zdaniem wyszedł mi całkiem okej. Zdaję sobie sprawę, że mogą się posypać komentarze, że za szybko się pogodzili, że to przecież nie możliwe, że po tylu latach nienawiści ona mu wybaczyła. Jednak mam nadzieje, że gdy opowiadanie dobiegnie końca, przyznacie mi, że taki tok wydarzeń na początku musiał się pojawić. Jeszcze raz dziękuję za szczere komentarze, a osoby które zaglądają, czytają, a nie zostawiają po sobie śladu bardzo proszę o nawet jeden malutki komentarz, bo wszystkie mnie bardzo uszczęśliwiają.
~Mionka~
Skoro ma nie być o tym, że za wcześnie się pogodzili to zacznę inaczej :P Jak można było skończyć w takim momencie?! No jak?! Przecież ja tu nie wytrzymam do kolejnego rozdziału :(
OdpowiedzUsuńCo do pytania zadanego na początku. Myślę, że to od Ciebie powinno zależeć kiedy będą ukazywać się rozdziały.
http://granger-malfoy-po-latach.blog.onet.pl/
:) Wytrzymasz kolejny rozdział już za dwa tygodnie,a może nawet wyjątkowo wcześniej się pojawi.
UsuńPozdrawiam,
~Mionka~
Świetny rozdział :D W końcu się pogodzili ;) Kobieto jak mogłaś przerwać w takim momencie ? jak? czekam na następny z niecierpliwośćią. Serdecznie pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuń~Madzik
Dziękuje :) Takie zakończenie jest konieczne,żeby czytelnicy wrócili :D Rozdział już niebawem.
UsuńFajny rozdział ! Super że się pogodzili, a takie zakończenia sprawiają że czytamy dalej :D
OdpowiedzUsuńCudowny oczywiście, ale to już przecież wiesz :D
OdpowiedzUsuńW ogóle dziwne, że jeszcze nie ma mojego komentarza... ;c
Wybacz, moja pamięć szwankuje ;'(
Zaczynając się relacje pomiędzy Draco i Hermioną...
do przyjaźni jeszcze trochę, ale zaczekam cierpliwie :D
Czekam na nexta :*
I...
Zapraszam na Rozdział IV po "krótkiej przerwie" :D
http://dramione-miaa.blogspot.com/
''Victoria Miaa Blanc
(dawniej Elanor Hope- Miaa Carpe)
Next pojawi się już dzisiaj :) Na pewno wpadnę,bo odwiedzam twojego bloga ;)
UsuńPozdrawiam Mionka :)
Moim zdaniem za szybko Hermiona wszystkim wybacza, brakuje mi trochę jakieś większej akcji - takiej jak zaczęłaś pod koniec rozdziału :D a do tego urywanie w takim momencie... SUPER :D sama tak robię i wiem, że to denerwujące dla czytelników, ale no cóż... trzeba wprowadzać pewne rzeczy, które silniej działają:)
OdpowiedzUsuń